Miasto Mińsk Mazowiecki

Zdjęcia w topie

Zmiana wizualizacji

Data

Dzisiaj jest 4 marca 2021

Imieniny:

Kazimierza, Eugeniusza, Lucji

Menu główne

Plan zagospodarowania przestrzennego

Ewidencja zabytków

Księga gości

Wpisz się do księgi gości. Zostaw po sobie ślad.

Newsletter

Newsletter
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z wydarzeniami

Podaj poniżej adres e-mail

Reklama

  • Europa dla Obywateli
  • MSA wyposażenie

Nawigacja:

Treść strony

Relacja z rejsu "Szkoły pod Żaglami"

Po dwumiesięcznej przygodzie życia nadszedł ten najsmutniejszy i najbardziej niechciany dzień – 17 października 2015. Tego dnia opuściliśmy Pogorię i ruszyliśmy w drogę powrotną, do Warszawy. Statek stał się dla mnie drugim domem, a załoga rodziną, o której nigdy nie zapomnę…

Na Pogorii musieliśmy przyzwyczaić się do specyficznych warunków. Miejsca było bardzo mało i każdy kąt był zajęty. Wypływając kiedy mieliśmy jeszcze mnóstwo zapasów, kartony stały dosłownie wszędzie. Z biegiem czasu wszystko powoli znikało.

Każdy z załogantów miał swoją koję i na tym kończyła się strefa prywatności. Pomijając kadrę oraz załogę stałą, wszyscy tak naprawdę mieszkaliśmy w jednym, wielkim pokoju. Czasem było to uciążliwe, jednak dzięki temu staliśmy się zwartą grupą. Chcąc nie chcąc, każdą chwilę spędzaliśmy razem.

Cała załoga liczyła pięćdziesiąt osób – trzydziestu dwóch uczniów, oficerowie i nauczyciele. Byliśmy podzieleni na cztery wachty, w każdej oficer, zastępca oficera, asystent i ósemka młodzieży. Rejs ten miał charakter międzynarodowy tzn. uczestniczyli w nim Polacy i Rosjanie. Językiem pokładowym teoretycznie był język angielski, jednak nasi sąsiedzi nie dawali sobie z nim rady. Dlatego też na pokładzie porozumiewaliśmy się w trzech językach, zlepkiem polskiego, rosyjskiego i angielskiego oraz na migi. Było to na pewno ogromne wyzwanie, ponieważ Rosjanie mają zupełnie inną kulturę oraz obyczaje. Na początku ciężko nam było się do tego przyzwyczaić i z tego powodu wynikały różne nieporozumienia. Później jednak przywykliśmy do siebie i wszyscy stworzyliśmy zgraną załogę.

Na co dzień funkcjonowaliśmy według czterodniowego grafiku. W ten sposób wymienialiśmy się naszymi obowiązkami. Istniały trzy rodzaje wacht – nawigacyjna, bosmańska i gospodarcza. Podczas tej pierwszej naszym zadaniem było utrzymanie właściwego kursu oraz bezpieczeństwa na morzu. Sterowaliśmy żaglowcem i pełniliśmy funkcję „oka”. Następna była wachtą, kiedy razem z bosmanem musieliśmy zadbać o stan techniczny i wygląd statku. Natomiast podczas kambuza, pod dowództwem kuka przygotowywaliśmy posiłki i sprzątaliśmy pod pokładem.

Na morzu nie mieliśmy weekendów. Tydzień trwał 6 dni, podczas których odbywały się lekcje. Byliśmy podzieleni na dwie klasy – Polską i Rosyjską ze względu na język, w którym były prowadzone zajęcia. W związku z tym lekcje odbywały się na zmianę, albo w nadbudówce, gdzie znajdowała się klasa, albo w mesie, gdzie jedliśmy. Szkoła nie była prosta, ponieważ po nocnych wachtach ciężko było skupić się na nauce. Zdarzało się czasem zasnąć na lekcji. Dodatkowo czasu na naukę i odrabianie prac domowych nie było. Nauczyciele za wszelką cenę chcieli żebyśmy coś zapamiętali i konsekwentnie sprawdzali naszą wiedzę. Dzięki temu jednak docenialiśmy każdą wolną minutę. Niektórzy nauczyciele  organizowali również wieczorami zajęcia dodatkowe. Mogliśmy nauczyć się odrobiny astronawigacji, rysunku architektonicznego i podstaw meteorologii.

Czasu wolnego prawie nie było. Każdą wolną chwilę przeznaczaliśmy na sen, którego nam tak bardzo brakowało. Jednak kadra próbowała wciągać nas w różne gry i zabawy. Co kilka dni wspólnie oglądaliśmy angielskojęzyczne filmy, głównie o tematyce morskiej.

No i dyscyplina ………. Za złe zachowanie i nieposłuszeństwo byliśmy karani poprzez minusy. Codziennie rano Kapitan w razie potrzeby dopisywał je na Czarnej Liście. Za zebranie trzech minusów nie mogliśmy wyjść do portu. Na szczęście każdy minus mógł zamienić się w plusa za prace u mechanika. Dodatkowo do portu nie mogliśmy wyjść za złe oceny. Zostawał każdy kto miał chociaż jedną jedynkę. Była to niesamowita mobilizacja w nauce.

Łącznie odwiedziliśmy 13 portów, z czego w dwóch stanęliśmy na kotwicy. W Amsterdamie zaokrętowaliśmy się na Pogorii i mieliśmy szczęście wzięcia udziału w Paradzie Żaglowców. Podczas przepływania kanałem zabrzmiał hymn Polski na naszą cześć i zorganizowaliśmy paradę rejową. Jeszcze przed wyjściem na Morze Północne zatrzymaliśmy się w Ijmiuden, gdzie przygotowywaliśmy się do naszego pierwszego wyjścia w morze. Po kilku ciężkich dniach żeglugi połączonej z chorobą morską dotarliśmy do Lervick na Szetlandach. Następnie opłynęliśmy Wyspy Brytyjskie i wypłynęliśmy na Atlantyk, gdzie zatrzymywaliśmy się kolejno w Vigo, Leixoes, Cascais i Porto Santo. Z archipelagu Madera pożeglowaliśmy w kierunku Morza Śródziemnego, przez Cieśninę Gibraltarską. Tam zatrzymaliśmy się na Gibraltarze, a później w Maladze, na Ibizie, w Bonifacio i w Porto Santo Stefano. Ostatnim naszym przystankiem byłą Civitavecchia, gdzie rozstaliśmy się i zostawiliśmy nasz żaglowiec w rękach nowej załogi.

Wszystkie porty były dla mnie wyjątkowe i w żadnym z nich nie byłam nigdy wcześniej. Odwiedzając tyle miejsc mieliśmy możliwość poznawania różnych kultur i obyczajów. Każde miasto mogliśmy zwiedzić i zobaczyć ważne dla nich miejsca i obiekty. Oczywiście próbowaliśmy też tradycyjnych potraw.  Mogliśmy również podszlifować swój angielski i nie tylko. W sposób naturalny uczyliśmy się podstawowych zwrotów w tamtejszych językach. 

Podczas dwóch miesięcy przepłynęliśmy łącznie cztery tysiące sześćset dwadzieścia pięć mil morskich.

Podsumowując cały rejs, jestem przekonana, że była to największa przygoda mojego życia i – gdybym tylko mogła – popłynęłabym jeszcze raz. Nabrałam tam pewności siebie i nauczyłam się wielu rzeczy.

Nauczyłam się rozmawiać i słuchać, a nie tylko „esemesować i chatować”. Szkoła pod Żaglami bardzo mnie zmieniła i teraz inaczej patrzę na świat. Poznałam świetnych ludzi, którzy chcą czerpać z życia jak naj­wię­cej i mają swoje ambicje. Przed rejsem, rozmawiając z absolwentami, niejednokrotnie słyszałam, że jest to coś cudownego i że właśnie na Pogorii tworzą się przyjaźnie, które trwają długie lata.  Nie sądziłam jednak, że to wszystko okaże się prawdą. Do czasu…

Wydaje mi się, że cała nasza załoga bardzo się polubiła i zgrała. Mam nadzieję, że będziemy utrzymywać kon­takt ze sobą do końca świata i jeden dzień dłużej.

Nigdy nie zapomnę tej dwumiesięcznej przygody, a na Pogorię na pewno kiedyś wrócę!!!

 

Sylwia Stupnicka, fot. z arch. rejsu "Szkoła pod Żaglami"

Wstecz

Kalendarium

«luty 2021»
PnWtŚrCzwPtSobNd
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728

Najbliższe wydarzenia:

Brak wydarzeń w wybranym okresie

Reklama

  • Dyżury aptek
  • Wirtualny spacer
  • INWESTYCJE
  • baner reklamowy
  • MIM
  • FUNDUSZE ZEWNĘTRZNE
  • MIASTA PARTNERSKIE
  • OFERTY PRACY
  • GALERIA
  • CERTYFIKATY
  • ANKIETY
  • PLAN MIASTA
  • Punkty teleadresowe
  • E_PUŁAP
  • Karta Dużej Rodziny
  • Rodzinny Mińsk
  • Żołnierze Wyklęci

Rotator zdjęć

  • MKS MAZOVIA
    MKS MAZOVIA
  • Gmina Mińsk Mazowiecki

Dane teleadresowe

Urząd Miasta Mińsk Mazowiecki
ul. Konstytucji 3 Maja 1
05-300 Mińsk Mazowiecki
tel. +48 25 759 53 00, 759 53 11
fax +48 25 758 40 25
e-mail: boi@umminskmaz.pl

Licznik

Licznik odwiedzin 44165